To było wyjątkowe spotkanie. Magiczne.
Prof. A. J. Blikle, ojciec i dziadek, założyciel i działacz w wielu organizacjach społecznych, usiadł w wygodnym skórzanym fotelu, niczym nestor rodziny i poprowadził nas w wyjątkowy świat wspomnień rodzinnych, których głównymi bohaterami byli jego syn, ojciec, dziadek i pradziadek. Zaczął od losów pradziadka, który nosił broń powstańcom w 1863 r. Następnie przedstawił wiele wydarzeń z historii Polski jak zabory, II wojna światowa i represje komunistyczne, w które wplecione były dramatyczne losy jego rodziny. Rodziny, w której ojcowie czynem przekazywali dzieciom wartości takie jak patriotyzm czy zaangażowanie obywatelskie, a nie o nich opowiadali. Mówiły za nich dokonania na rzecz społeczności i narodu polskiego, ich codzienna postawa i wyjątkowe zachowanie, czym dawali swoim synom najlepszą lekcję bycia wzorowym obywatelem. Bo jak inaczej można nazwać ich uczynki i wybory, w których narażali swoje życie i zdrowie dla dobra ojczyzny, firmy, jej pracowników oraz rodziny.
Niezwykle inspirujące okazały się refleksje Pana Profesora nt. sytuacji firm rodzinnych, w których biznes jest przekazywany z pokolenia na pokolenie, z ojca na syna. Co w sytuacji, gdy sukcesor nie będzie chciał zajmować się firmą? Co w przypadku, gdy nestor rodziny nie będzie chciał oddać władania nad firmą swoim dzieciom? Co w przypadku, gdy dzieci przejmujące firmę zaczynają walczyć o władzę? Co ojciec - właściciel firmy powinien począć w sytuacji, gdy jego syn lub córka zaczyna pracę zawodową? Czy powinni to robić w firmie rodzinnej, a może gdzie indziej?
W dalszej części spotkania zastanawialiśmy się wspólnie, przed jakimi wyzwaniami stoją współcześni ojcowie. W dobie wszechobecnego konsumpcjonizmu, nadmiaru informacji i zaniku znaczenia prawdziwych wartości w życiu społecznym. Czy ojciec przedsiębiorca, który minimalizuje zgodnie z prawem swoje zobowiązania podatkowe wobec skarbu państwa działa jak wzorowy obywatel czy też powinien być stawiany jako anty-przykład? A może powinien płacić podatki w pełnej wysokości? Czy ojciec powinien prowadzać swoje dzieci na wybory, gdy w głębi duszy czuje, że nie ma z kogo wybierać? Czy rozmawiać z dziećmi o wyborach, o partiach politycznych w sytuacji dwulicowości, obłudy i nielojalności polityków? Jak postępować, gdy ogromna większość społeczeństwa pozostaje bierna na problemy społeczne, bierna na próby aktywizowania dorosłych i dzieci w sprawy społeczne? Na wiele z tych pytań nie znaleźliśmy odpowiedzi.
Mimo wielu znaków zapytania wyłaniały się ze spotkania ważne wnioski. Pomimo obojętności na sprawy społeczne przeważającej części społeczeństwa polskiego, pomimo pogoni za pieniądzem i pomimo bardzo częstego braku czasu rodziców na bycie z własnymi dziećmi, warto robić swoje. Jak? Działając społecznie, czy to na rzecz klasy dziecka, czy na rzecz szkoły, osiedla czy gminy. Nawet, jeśli nie robi tego 95% innych rodziców. Czemu? Bo dziecko będzie z nas dumne ("To mój tata!") i będzie chciało postępować podobnie. A prędzej czy później ludzie i społeczność to dostrzegą, a nawet jeżeli nie, to my ojcowie będziemy mieli poczucie, że zrobiliśmy cos pożytecznego. I gdy nasze dziecko zapyta nas: a co Ty, Tato, zrobiłeś dla naszej społeczności, miejscowości kraju, będziemy mogli mu o tym opowiedzieć.
Podsumowując, ważny jest rodzinny etos i praktyczne przekazywanie wartości, kultywowanie tradycji pracy u podstaw, pracy społecznej, zaangażowania. W obszarze biznesowym dobrym podsumowaniem jest przytoczone przez p. Profesora hasło jego ojca: "Nie poświęcaj renomy dla zysku".
Dziękujemy, Panie Profesorze, za inspirację i pokazanie nam innej perspektywy ojcostwa.